10,00 zł
W III numerze „Liberté!” bez ideologicznych klapek na oczach analizujemy przyczyny, przebieg i skutki kryzysu. Nikt o liberalnych – wolnorynkowych poglądach na gospodarkę nie może jego istnienia zanegować. Nie powinniśmy jednak pozostawać w defensywie, dając się zakrzyczeć radykalnym krytykom kapitalizmu, którzy poczuli, że mają swoich pięć minut. Jak pokazały ostatnie miesiące, nie byli oni w stanie ani postawić trafnej diagnozy, ani tym bardziej wypisać odpowiedniej recepty. Pora, żeby przemówili ci, którzy w globalizacji, wolnym handlu, ludzkiej zaradności widzą sprzymierzeńca, a nie wroga.
W III numerze „Liberté!” bez ideologicznych klapek na oczach analizujemy przyczyny, przebieg i skutki kryzysu. Nikt o liberalnych – wolnorynkowych poglądach na gospodarkę nie może jego istnienia zanegować. Nie powinniśmy jednak pozostawać w defensywie, dając się zakrzyczeć radykalnym krytykom kapitalizmu, którzy poczuli, że mają swoich pięć minut. Jak pokazały ostatnie miesiące, nie byli oni w stanie ani postawić trafnej diagnozy, ani tym bardziej wypisać odpowiedniej recepty. Pora, żeby przemówili ci, którzy w globalizacji, wolnym handlu, ludzkiej zaradności widzą sprzymierzeńca, a nie wroga.
W związku z kryzysem gospodarczym pojawia się coraz więcej głosów, które odpowiedzialnym za niego czynią wolny rynek. Słusznie, zdecydowanie przedwczesne jest jednak wyprawianie pogrzebu kapitalizmowi. Kryzys to naturalna korekta rynku, w momencie kiedy spekulacja wywinduje cenę produktu. Bańka spekulacyjna podtrzymywana tanim kapitałem pompowanym w gospodarkę przez amerykański Bank Federalny sprowadzała się do wiary, że wzrost na rynku nieruchomości będzie trwał wiecznie. Stąd przyznawane masowo kredyty bez pokrycia, które stanowiły następnie podstawę kolejnych skomplikowanych instrumentów finansowych. Kiedy rynek nieruchomości nagle się załamał okazało się, że kredytobiorcom brakuje zabezpieczeń na spłatę zadłużenia, a banki zostały z wielkim plikiem bezwartościowych papierów. Gdyby nie polityka FED, który zamiast dbać o wartość pieniądza, próbował pobudzać wzrost gospodarczy, recesja nadeszłaby wcześniej, ale byłaby znacznie mniej dotkliwa.
Państwo zawiodło jako regulator, zamiast zacząć wywiązywać się z tej roli, postanowiło wkroczyć na scenę jako aktor interweniujący głęboko w gospodarkę. Skuteczność tych działań pozostawia wiele do życzenia i odbywa się w głównej mierze w dziedzinie psychologii. Gdybyśmy – konsumenci, firmy, banki – dziś zbiorowo uwierzyli, że kryzys się skończył, w tym samym momencie przestalibyśmy odczuwać jego skutki. Taka terapia pieniędzmi podatnika jest jednak niezwykle droga i przeprowadzana kosztem przyszłych pokoleń, a także efektywności gospodarki.
Nie od kapitalizmu powinniśmy się uwolnić, ale od brania własnych życzeń za fakty, opierania inwestycji na wierze zamiast na rozsądku. Nie kapitalizm, ale irracjonalizm, owczy pęd, intelektualne lenistwo i konformizm odpowiedzialne są za bańkę spekulacyjną, której eksplozja sprowadziła na nas światową recesję. Rynek nie jest dobry. Nie jest też zły, nie poddaje się ocenom w kategoriach moralności. To narzędzie dystrybucji kapitału, towarów i usług. Najefektywniejsze znane ludzkości. Alternatywy sprawdzono eksperymentalnie z fatalnym skutkiem.
Rynek odpowiedzialny jest za kryzys w tym sensie, że zdemaskował nieracjonalne zachowania konsumentów, banków i rządów. Król okazał się nagi, a zderzenie z rzeczywistością bardzo bolesne. Przekonanie, że wielkie oszustwo może trwać, jeśli wystarczająco wielu ludzi w nie uwierzy, sprawdza się tylko na krótką metę. Niewidzialna ręka rynku przekłuła bańkę mydlaną. Czar prysł.
Tych wszystkich, których nie interesuje podciąganie faktów pod gotowe tezy, którzy preferują chłodną analizę ponad tanie efekciarstwo, zapraszam serdecznie do lektury III numeru „Liberté!” o kryzysie.
Waga | 255 kg |
---|